wtorek, 31 maja 2011

Zmietli Miotłę z konesera...

Obiło mi się ostatnio o uszy, że warszawska Wytwórnia Wódek Koneser ma odżyć. Że lofty, że galerie, że się dzieje. Przepełniona optymizmem, bujałam w obłokach na myśl o odrestaurowanych budynkach z czerwonej cegły i życiu tętniącym w każdym zakamarku praskiego zabytku. Niestety, dość szybko i brutalnie zostałam sprowadzona na ziemię.
Niczego nie podejrzewając, siedziałam pewnego pięknego dnia w Miotle, moim Ulubionym Praskim Miejscu i popijając wyjątkowo mocną kawę czekałam na znajomą. Jak to zwykle w Miotle bywa, po chwili podeszła do mnie Kasia, gospodyni knajpy, na pogaduchy. Różnica była tylko taka, iż tym razem owe „pogaduchy” przerodziły się w bezsilne milczenie. Właścicielka mojego Ulubionego Praskiego Miejsca poinformowała prawie ze łzami w oczach, że w związku z przebudową Konesera zostali „wykopani na zbity pysk”. Do połowy kwietnia ma ich tam nie być. Jakbym dostała w twarz.
Patrzę na obrazy na ścianach, na kwiaty, na kanarki w klatkach i Kasię, krzątającą się w zwiewnej letniej sukience ( to nic, że był marzec). Mówi mi: „Kij im w oko, zrobimy sobie lepsze miejsce!”. A w kolejnym zdaniu, że trzeba będzie skuć ściany z jej pracami i sprzedać na aukcji, kawałek po kawałku.
Ostatnio w Miotle był koncert Czesława. Hipnotyzował głosem i klawiszami tak, że prawie dało się zapomnieć. Tylko prawie, bo zaraz po koncercie można było wylicytować ręcznie robione lalki (swoją drogą szpetne okrutnie!). Dochód z aukcji przeznaczony na urządzenie nowego miejsca.
Trwa akcja szukania Miotle nowego lokum. I choć wiem, że Kasia ma rację, to jakoś nie mogę tego przełknąć. Pozostaje tylko pogratulować ludziom, którzy z najbardziej klimatycznej części Pragi stworzą miasteczko z modnymi butikami, restauracjami i lokalami usługowymi. Wszak w Warszawie tego nam właśnie brakuje…

******************************************************************************


środa, 25 maja 2011

Panienka z okienka

Podczas spaceru po Pasłęckich uliczkach natknęłam się na urocze stworzenie. Psina groźnym warczeniem dawała do zrozumienia, że nie lubi być fotografowana, ale cóż... :)

wtorek, 24 maja 2011

Dzień Dobry!

Z okazji miłościwie nam panującej wiosny, potrzeby urozmaicenia swojego życia, albo też bez okazji, postanowiłam otworzyć się na świat i tworzyć bloga. Znajdziecie tu wszystko, na co akurat będę miała ochotę. Od zdjęć, przez poważne teksty, na wygłupach kończąc.
Krótko mówiąc, witam :)