środa, 9 listopada 2011

Jesienne poranki

Podrzucam kilka ujęć w październikowego wypadu do Strachocina. Ponieważ nazwa zobowązuje, oprócz tego, że było bardzo przyjemnie, bywało również strasznie. Na przykład wtedy, gdy kominek zadymił nam cały domek.

Również wtedy, gdy z oddali dobiebły nas groźnie brzmiące okrzyki - na szczęście to tylko sąsiad zachwycający się gwiazdami :)

Strasznie było też wtedy, gdy ważący około 3 kilo pies za wszelką cenę chciał uniemożliwić nam przejście nad rzekę przy pomocy wielkiej paszczy po uszy uzbrojonej w zęby...
Ostatecznie jednak było bardzo wiejsko, leśnie, kominkowo i miło :)







Znajdź Andrzeja :)